Viva z wbitym drutem w język – to nie jest dobra niedziela

🙏 BŁAGAMY O WSPARCIE 🙏

Musimy opłacić fakturę na 892 zł

To jest wręcz nieprawdopodobne, co się wydarzyło! 🙁

Jakby ostatnich wydatków na badania, leczenie i diagnostykę naszych zwierzaków było mało, do tego stan naszego konta bankowego woła po pomstę do nieba, to jeszcze Viva wczoraj w nocy wylądowała na ostrym dyżurze w lecznicy.

Wczoraj (01.07.2023) przed pójściem spać, Aneta – opiekunka Vivy – wzięła ją jeszcze na krótki spacer. Kiedy już dziewczyny wracały do domu, Viva zainteresowała się czymś na poboczu drogi. Aneta, oczywiście, od razu zareagowała, chciała sprawdzić, co tam takiego ciekawego Viva znalazła i… dostała prawie zawału, kiedy zobaczyła wystający drut z pyska Vivy. To były sekundy! Dobrze, że były już praktycznie pod domem. Jak tylko wróciły, Aneta z pomocą innych domowników natychmiast próbowała usunąć drut, który jak się wydawało, utknął w policzku Vivy. Po nieudanej próbie, nie zwlekając, załadowali Vivę do samochodu i pojechali do najbliższej całodobowej lecznicy. Do tego Viva była bardzo zdenerwowana, nie współpracowała, próbowała sama pozbyć się druta z pyska, oczywiście wszyscy w nerwach, żeby sobie jeszcze bardziej czegoś nie uszkodziła.

W jednej lecznicy tłum ludzi – a było już dobrze po 22:00 – wszyscy byliśmy na łączach telefonicznych – nie czekamy! Szukamy innej lecznicy, w której będzie mogła zostać przyjęta szybciej. Padło na GregWet – dziewczyny piorunem tam dojechały a lekarze weterynarii od razu zajęli się Vivą. Niestety, musiała zostać poddana narkozie, była już tak bardzo zdenerwowana, pobudzona (nie ma się co małej dziwić), pycholek już był cały zaśliniony, zaczęła mieć problemy z oddychaniem, że nie było możliwości, aby lekarz mógł bez narkozy cokolwiek zrobić przy Vivie.

I uff… lekarzowi udało się sprawnie, chociaż nie od razu, usunąć druta, który, jak się okazało, utknął w trzonie języka i na szczęście nie uszkodził gardła/krtani i policzków.

Później jeszcze Viva dostała kroplówkę, leki p. bólowe i uspokajające… Kiedy już czekaliśmy aż się wybudzi, kiedy już wszystkim zaczął spadać poziom adrenaliny, zaczęliśmy się zastanawiać i nawzajem się pytać: JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ? Co to jest za drut? Oglądając go, zaczęliśmy podejrzewać, że to może jest jakiś hak do wędki na duże ryby? Jest zakończony jakimś dziwnym kolcem i chyba dlatego tak trudno było go wyciągnąć z języka Vivy?

Dlaczego Viva się nim zainteresowała aż na tyle, że postanowiła go wziąć do pyska? Może faktycznie to jakiś element wyposażenia wędkarza? Może pachniał zapachem ryby i to skusiło Vivę?

A może był wcześniej nadziany jakąś kiełbasą? I celowo zostawiony w okolicach domu, w którym mieszkają psy? NIE MAMY POJĘCIA I CHYBA SIĘ TEGO NIGDY NIE DOWIEMY.

Viva z Anetą wróciły do siebie około 1:00 w nocy z zapasem leków na najbliższe dni a teraz trzymamy kciuki za to, żeby ranka na języku się szybko zagoiła.

Najważniejsze jest to, że jest już po wszystkim. A najgorsze jest to, że mamy do zapłacenia w lecznicy fakturę na 892 zł – fakturę otrzymamy w poniedziałek – wkleimy skan.

Nie mamy pojęcia, jak podołamy kolejnemu tak dużemu wydatkowi. Nie mamy pojęcia…

Bardzo, z całych sił, najmocniej jak możemy, prosimy Was o nawet najmniejsze wsparcie, o nawet symboliczną pomoc w opłaceniu faktury

▶️ Przelew na telefon Blik:
☎️ 692 240 666
odbiorca: Fundacja Skrzydlaty Pies
tytuł przelewu: darowizna fsp viva

▶️ Fundacja Skrzydlaty Pies​
ul. Kolejowa 4
32-332 Bukowno
ING BANK ŚLĄSKI
07 1050 1445 1000 0090 3009 6482
tytuł przelewu: darowizna viva

▶️ paypal: info@skrzydlatypies.pl